Przynaleznosc
- Grace Roclawska
- 21 wrz 2024
- 3 minut(y) czytania
Nigdy nie zapomnę mojej pierwszej wizyty w centrum handlowym Blacktown. Było to w pierwszym tygodniu mojego pobytu w Australii, w styczniu 2004 roku. Jedna z sióstr, z którymi mieszkałam, zaproponowała, że zabierze mnie na „oglądanie okien”. „Hmm, pomyślałam sobie, po co mielibyśmy kupować okna, skoro w domu nie było wybitych szyb?! Ale kiedy już zrozumiałam, co to znaczy, zaprowadziła mnie na trzecie piętro niedaleko Target i powiedziała: „Do zobaczenia za dwie godziny”, a potem poszła w miejsca, do których musiała pójść. Pamiętam tak dobrze, że w chwili, gdy odeszła, poczułam coś, czego nigdy więcej nie mogłabym powtórzyć:
Otaczają mnie zupełnie obcy ludzie. Nie ma ani jednej osoby, która by mnie znała. Absolutnie nikt nie zna mojego imienia ani skąd pochodzę.
Ponieważ dopiero co przyjechałem z Polski, nie mogłem się porozumiewać po angielsku. Mój angielski był wtedy na poziomie podstawowym.
Nie było dostępu do Internetu ani telefonu komórkowego, więc nie miałam możliwości skontaktowania się z kimkolwiek, gdybym się zgubiła.
Nadal widzę siebie stojącą tam i myślącą, w którą stronę iść, co zobaczyć i upewniającą się, że pamiętam, jak wrócić do wejścia do Target na czas. Pamiętam, że pomyślałam – nie należę do tego otoczenia; nie mam żadnych powiązań z ludźmi tutaj i… jestem zupełnie sama… i… mam tak wiele do nauczenia.
Witana niekończącym się „Jak się masz?” w każdym sklepie, do którego wchodziłam, zastanawiałam się „Dlaczego oni sie wszyscy tak interesuja jak ja sie Kocha? Moze zle wygladam? I myślałam: „Czy powinnam im powiedzieć prawdę czy po prostu odpowiedzieć: Jestem OK?”
Tego dnia nie kupiłam absolutnie nic i wróciłam z tej wyprawy zakupowej, czując się przytłoczona myślą o tym, jakie wysiłki powinnam włożyć, aby zmienić uczucie „nieprzynależności” na „należę tutaj i jestem w domu”? Oczywiście, to ja musiałam dokonać zmian i włożyć wysiłek, a nie inne osoby wokół mnie, które zostały tutaj przede mną.
Z biegiem lat wiele z tych niezręcznych uczuć zniknęło, a ich miejsce zajęły nowe przyjaźnie, znajomi, parafianie i współpracownicy, których spotkałem w wielu różnych miejscach mojego życia i posługi w Sydney i poza nim.
Rok po moim pobycie w Australii, gdy odwiedzałem rodzinę w Polsce, na krótko przed powrotem do Australii, w pewnym momencie spontanicznie powiedziałem: „Czas wracać do domu”, co zrozumiałe zdenerwowało niektórych członków mojej rodziny, jednak zaskoczyłem też samego siebie, gdy zacząłem nie tylko nazywać Australię domem, ale także tak ją odczuwać.
Dla mnie – dom to miejsce, w którym jestem w relacji z innymi. Otoczenie geograficzne może być ważne lub nie. Dom powstaje z miłości, troski i codziennych wyborów aktów dobroci tych, z którymi żyję i się zadaję. Mieszkając w Australii, dom powstaje z wiedzy: „Nie martw się, kolego, ona będzie w porządku”. (* Fraza sugeruje, że wszystko (ona) na końcu będzie dobrze. Biorąc to pod uwagę, nie ma sensu martwić się o nic).
Dom tworzą również zmartwienia i trudności, przez które przechodzimy razem z ludźmi, do których należymy. Relacje pokazują nam, do kogo należymy. A ta przynależność nie musi ograniczać się do więzów krwi. Nasza pierwsza przynależność to poczucie się jak w domu we własnym sercu. Przynależność oznacza zdolność do dawania i otrzymywania. Przynależność to również akceptacja faktu, że inni ranią nas tak samo, jak my ich. Przynależność to akceptacja samotności, którą przynosi życie, tak samo jak spełnienie w naszej własnej misji życiowej. Brene Brown, amerykańska badaczka wstydu i empatii, tak pięknie podsumowuje Prawdziwe Przynależność: Prawdziwe przynależność to duchowa praktyka wiary w siebie i przynależności do siebie tak głęboko, że możesz dzielić się swoim najbardziej autentycznym ja ze światem i znaleźć świętość zarówno w byciu częścią czegoś, jak i w staniu samemu na pustkowiu. Prawdziwe przynależność nie wymaga od ciebie zmiany tego, kim jesteś; wymaga od ciebie bycia tym, kim jesteś.
W 2021 roku, w obliczu globalnej pandemii, wiele osób czuje, że nie pasuje. Samotność podczas lockdownów i nieustannie zmieniających się ograniczeń sprawia, że jesteśmy bardziej bezbronni niż kiedykolwiek. Te same doświadczenia wzmacniają więzi z innymi i pomagają nam docenić tych ludzi i miejsca, które kiedyś ceniliśmy najbardziej.
Dzisiaj zapraszam Was do chwili wdzięczności za Wasz krąg przynależności: ludzi, miejsca, domy… Zapraszam Was także do krótkiej modlitwy za tych, którzy zmagają się z problemami i czują, że nie przynależą.
Życzę wszystkim dobrego tygodnia.
Siostra Grace
Comments